W końcu pojechaliśmy
Pomysł na samochód specjalnie do pracy powstał mi w głowie po ciężkich zmaganiach się z myślami, że musiał bym sprzedać obecną, sentymentalną, czterokołową czerwoną zawalidrogę i kupić autko trochę na codzień, trochę do pracy. Wybawieniem okazała sie myśl, że w cale nie musze robić tego co na początku wydawało mi się, że jest jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji. Na początku plan zakładał kupno albo pick-up'a z napędem 4x4 albo terenówkę z dużym bagażnikiem. Mając zdecydowaną większość polskiej cebuli płynącej w żyłach wykluczyłem wszelkiego rodzaju samochody z silnikiem diesla. W grę wchodziła tylko bęzyna + LPG,co wykluczało spory wachlarz samochodów w przedbiegach.
Dodaj komentarz